Niektóre samochody mają za zadanie wywoływać tak zwany "efekt wow". Inne mają być szybkie. Jeszcze inne mają po prostu robić co do nich należy i nie rzucać się w oczy. Oczywiście, na ogół mamy do czynienia z mniej lub bardziej udanymi mieszankami - niektóre samochody są szybkie ale brzydkie, niektóre piękne ale "twarde" niczym deski, zaś jeszcze inne - kompletnie bez sensu, ale wywołujące w obserwatorach myśli typu "ja go chcę, zaraz, teraz, JUŻ". Wśród tych wszystkich grup po cichutku przemykają się jeszcze zwykłe samochody rodzinne różnej maści. Mają być pakowne, wygodne i oczywiście bezpieczne. A jakby jeszcze były ładne to już w ogóle szał, jak się to teraz mówi. Nissan kazał wyjątkowo długo czekać na nowego Note'a (pierwsza generacja produkowana była od 2005 roku aż do wprowadzenia nowego modelu). Zasadnicze pytanie brzmi więc oczywiście: czy było warto? Przekonajmy się.
Salon: Nissan Japan Motors, Kraków, ul. Jasnogórska 60
Marka: Nissan
Model: Note
Wersja wyposażenia: Acenta
Silnik: 1.2 (benzynowy, rzędowy, 3-cylindrowy, wolnossący)
Moc maksymalna: 80 KM przy 6000 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy: 110 Nm przy 4000 obr./min.
Skrzynia biegów: 5-biegowa, manualna
Napęd: na koła przednie (FWD)
Nadwozie: 5-drzwiowy hatchback/minivan
Cena podstawowa (Note 1.2 Visia): 43.990 zł
Cena wersji testowanej (bez dodatkowych opcji): 50.790 zł
Podane ceny nie uwzględniają ewentualnych ofert promocyjnych. Zdjęcia:
Nowy Note wygląda zdecydowanie nowocześniej od swojego poprzednika, choć z drugiej strony nie jest również samochodem, który można by określić mianem futurystycznego (to określenie pozostawmy poprzedniej generacji Hondy Civic). Samochód nie wygląda już tak "pudełkowato", jest proporcjonalny i może się podobać. Tylna część nadwozia nie jest co prawda szczególnie charakterystyczna, jednak przód auta nieco nadrabia. Długość nowego Nissana jest taka sama jak poprzedniej generacji i wynosi 4100 milimetrów. Nieco zwiększyła się natomiast szerokość (z 1690 do 1695 milimetrów) i zmniejszyła wysokość pojazdu (z 1550 do 1530-1535 milimetrów, w zależności od tego czy dany egzemplarz jest wyposażony w szklany dach czy też nie). Pomimo tego, że i poprzedni model nie wyglądał źle (na pewno miał bardziej charakterystyczną stylistykę), w bezpośrednim porównaniu chyba jednak Note drugiej generacji wypada korzystniej, choć oczywiście jest to raczej kwestia do indywidualnego rozpatrzenia (tym bardziej, że ostatnie Note'y pierwszej serii można jeszcze spotkać w salonach sprzedaży).
Nissan Note pierwszej generacji miał jednak pewną niezaprzeczalną zaletę - jego wnętrze, jeśli chodzi o przestrzeń dla pasażerów, było po prostu... ogromne, jak na samochód o tak niewielkiej długości nadwozia. Nowa generacja, jak wspomniałem, również ma dokładnie 4,1 metra długości, jednak z powodu bardziej obłych linii nadwozia może sprawiać wrażenie mniej pojemnej. Cóż, nawet jeśli jakieś niewielkie różnice są (na przykład ze względu na nieco niższą linię dachu), to narzekać raczej się nie powinno podczas jazdy z przodu i ZDECYDOWANIE nie powinno podczas jazdy z tyłu.
Kanapa jest niestety dość płaska, ale konkurenci nie są pod tym względem lepsi. Tym, co również niejako przejęto z poprzedniego modelu, jest zasada dobierania materiałów wykończeniowych. Brzmi ona następująco: "jeśli dane tworzywo jest twarde, bierzemy je". Zasadniczą różnicą w stosunku do starszego modelu jest natomiast wykończenie konsoli centralnej błyszczącym, czarnym plastikiem (w wersjach Acenta i Tekna) - to, czy komuś to odpowiada czy nie jest kwestią indywidualną, pozostaje natomiast faktem, że na tego typu tworzywie wszelkie zanieczyszczenia będą widoczne znacznie szybciej. Stylistycznie deska jest całkiem przyjemna dla oka, nie zauważyłem również większych uchybień ergonomicznych. Na pochwałę zasługuje fakt umieszczenia przed pasażerem dwóch schowków - w erze poduszek powietrznych nie jest to zbyt często spotykane rozwiązanie. Przyjemniejsza w dotyku mogłaby być kierownica, jednak jej skórzane wykończenie to domena wyłącznie topowej wersji Tekna.
Szybki rzut oka na bagażnik. Dzięki przesuwanej tylnej kanapie (dostępnej w wersji Tekna i w opcjonalnym Pakiecie Rodzinnym dla wariantu Acenta), ma on pojemność od 295 do 381 litrów (przy dojazdowym kole zapasowym). O ile pojemność minimalna jest wyższa niż u poprzednika (280 litrów), to maksymalna niestety spadła, i to o niemal 60 litrów (poprzedni Note: 437 litrów). Komora bagażnika jest przy tym ograniczona nadkolami o niezbyt regularnych kształtach, więc w praktyce do dyspozycji użytkownika pozostaje jeszcze mniej miejsca. W poprzedniej generacji niewielkiego Nissana wyglądało to troszkę lepiej (KLIK!).
Uruchamiamy silnik. Jest to znana już z Micry 3-cylindrowa jednostka o mocy 80 koni mechanicznych. Jest to zarazem podstawowy motor w gamie - zarówno drugi z "benzyniaków" (wspomagany kompresorem 1.2 DIG-S) jak i diesel są mocniejsze o, odpowiednio, 18 oraz 10 koni mechanicznych. W zależności od wersji wyposażenia Note z silnikiem 1.2 waży od 1036 do 1111 kilogramów. Obiektywnie nie są to może jakieś duże wartości, jednak 80-konna jednostka napędowa ma trochę problemu z odpowiednio sprawnym przemieszczaniem Nissana. Widać to zresztą nie tylko po czasie przyspieszenia od 0 do 100 kilometrów na godzinę (13,7 sekundy), ale i po zużyciu paliwa, które jest wyższe niż w doładowanym modelu DIG-S (od 0,3 do 0,7 litra w zależności od warunków); trzeba tu jednak zwrócić uwagę na fakt, że przy wyjątkowo dynamicznej eksploatacji to model 98-konny może spalać więcej paliwa. Tyle dobrego, że silnik nawet lubi się wkręcać na obroty - może nie pod samo czerwone pole, ale i tak nie jest źle. Do miasta dynamika będzie wystarczająca, ale na trasie - zwłaszcza z kompletem pasażerów - mocy może niestety brakować. Wybór silników jest zresztą chyba największą wadą małego Nissana - w poprzedniej generacji, która miała podobną masę własną, gama zaczynała się od 88-konnej jednostki 1.4, ponadto można było kupić 110-konnego Note'a 1.6 oraz 1.5 dCi w trzech wersjach mocy: 68 KM (tylko przed liftingiem), 90 KM oraz 106 KM (tylko po liftingu). Teraz mamy 1.2, który jest za słaby, 1.2 DIG-S który wydaje się być optymalny, jednak jest o 6 tysięcy złotych droższy, oraz diesla, który... jest droższy o kolejnych 4,5 tysiąca złotych. Rewelacja.
O skrzyni biegów można powiedzieć tyle, że jest. To po prostu poprawna, nie wyróżniająca się jakoś szczególnie konstrukcja. Swoje zadanie spełnia należycie, choć jakiejś wybitnej przyjemności z jej używania kierowca nie odczuwa. We wszystkich Nissanach Note manualne skrzynie są pięciobiegowe, choć do modelu 1.2 DIG-S można również zamówić przekładnię bezstopniową (CVT), którą japoński producent już od dawna stosuje w niektórych modelach - nie tylko tak niewielkich jak Micra czy Note, ale nawet w sporym i luksusowym Murano (choć, co oczywiste, nie jest to ta sama konstrukcja).
Pozytywnie można wypowiedzieć się na temat komfortu. Samochód większość nierówności pokonuje może nie niezauważalnie, ale nie niepokoi nimi pasażerów bardziej niż to konieczne. Niestety, osiągnięto to między innymi poprzez znaczne "przytępienie" zdolności Note'a do szybszej jazdy po łukach i wirażach. Samochód nie wywołuje co prawda przerażenia na zakrętach, jednak nie sprawia również wrażenia szczególnie uszczęśliwionego próbami "kubicowania" za jego kierownicą. Wyraźnie widać, że to nie był priorytet dla inżynierów odpowiedzialnych za zestrojenie układu kierowniczego i podwozia.
Z ceną bazową wynoszącą 43.990 złotych Note jest relatywnie tani na tle takich aut jak Ford B-Max, Citroen C3 Picasso czy Fiat 500L, jednak jest też od nich nieco niżej pozycjonowany, jest bardziej "zwykły". Nie musi to oczywiście być żadną wadą, a niższa cena jest zawsze mile widziana. W podstawowej wersji Visia w wyposażeniu standardowym znajdziemy między innymi 6 poduszek powietrznych, trzypunktowe pasy bezpieczeństwa dla wszystkich pasażerów (ale tylko dwa zagłówki na tylnej kanapie), 15-calowe felgi stalowe, reflektory do jazdy dziennej, lusterka zewnętrzne i przednie szyby regulowane elektrycznie, czujnik ciśnienia powietrza w oponach i sysem Stop/Start. "Osobnych" opcji oprócz lakieru metalizowanego (2 tysiące złotych) dla wersji Visia nie ma, można jednak dokupić Pakiet Comfort za 4 i pół tysiąca złotych. W jego skład wchodzi klimatyzacja manualna, radioodtwarzacz CD z czterema głośnikami, system Bluetooth i gniazdo USB.
Powyższy pakiet jest standardem dla testowanej wersji Acenta. Mamy w niej ponadto możliwość dokupienia systemu inteligentnego kluczyka I-Key z przyciskiem Start/Stop (1000 złotych), system NissanConnect 2.0 z 5,8-calowym, dotykowym wyświetlaczem (2300 złotych) czy też szklany dach (2000 złotych). Dostępne są również trzy kolejne pakiety, które pozwalają doposażyć Nissana Note Acenta niemal do poziomu reprezentowanego standardowo przez topowy wariant Tekna - jest to swojego rodzaju "furtka" dla osób, które chcą dobrze wyposażonego samochodu, ale nie potrzebują mocniejszego silnika; Tekny nie kupimy bowiem z podstawową, 1,2-litrową jednostką, a jedynie z motorem DIG-S lub dieslem dCi. Jeśli samochód ma służyć do dalszych wypadów i/lub zabierać "na pokład" chociaż raz na jakiś czas komplet pasażerów, warto rozważyć zakup Pakietu Rodzinnego. Oprócz wspomnianej już przesuwnej tylnej kanapy, zawiera on również zagłówek dla środkowego pasażera tylnego rzędu, przyciemniane szyby, podłokietniki z przodu i z tyłu i system aranżacji przestrzeni bagażowej Karakuri. Koszt takiego pakietu to 1900 złotych. Pakiet Auto za 2500 złotych zawiera przednie reflektory przeciwmgielne, automatyczną klimatyzację i czujniki zmierzchu i opadów. Ostatnim z pakietów jest Pakiet IT. Za zestawienie w nim systemu NissanConnect 2.0, 360-stopniowego zestawu kamer i zestawu systemów bezpieczeństwa Safety Shield zapłacimy jednak niemało, bo aż 4500 złotych. W skład Safety Shield wchodzą systemy: monitorowania martwego pola lusterek zewnętrznych, ostrzegania o
niezamierzonej zmianie pasa ruchu oraz ostrzegania o poruszających się
obiektach (aktywny na przykład wtedy, gdy wyjeżdżamy z prostopadłego
względem drogi miejsca parkingowego).
W mojej opinii, Acenta jest optymalną dla nowego Note'a wersją wyposażenia. Niestety, spora różnica cenowa pomiędzy wersjami silnikowymi każe się poważnie zastanowić nad sensem kupowania wariantu DIG-S, a diesla najlepiej byłoby chyba po prostu odrzucić, bo różnica cenowa jest po prostu horrendalna. Zakładając więc, że wybralibyśmy któregoś z "benzyniaków" z lakierem metalizowanym i Pakietem Rodzinnym, zapłacimy 54.690 (1.2) lub 60.690 złotych (1.2 DIG-S). Po wzięciu pod uwagę wszystkich za i przeciw, uważam że wariant 1.2 jest w takiej konfiguracji godny rozpatrzenia, jednak 98-konny wariant Note'a - nawet jeśli wrażenia z jazdy są dużo przyjemniejsze - będzie chyba lepiej "przehandlować" na ktoregoś z konkurentów.
Zdjęcia testowanego egzemplarza oraz egzemplarzy salonowych: autor. Dane techniczne dotyczące pierwszej generacji Nissana Note pochodzą ze strony www.autocentrum.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze do tekstów starszych niż 7 dni są moderowane i wymagają akceptacji przed ich opublikowaniem. Jeśli Twój komentarz nie pojawił się od razu na stronie - proszę o trochę cierpliwości. :)
Treści reklamowe nie będą akceptowane.