Wszystkie wpisy publikowane na tym blogu wyrażają subiektywną opinię autora w dniu publikacji danego tekstu bądź są zbiorem danych dostępnych powszechnie na innych stronach internetowych i w prasie. Autor dokłada przy tym wszelkich starań, aby dane i fakty zawarte we wpisach były aktualne (w dniu zamieszczenia wpisu) i rzetelne.

piątek, 17 kwietnia 2020

Autobusy też można tuningować. Prototyp MCI Canepa z 1991 r. to jeden z przykładów

Zagadka: jest po tuningu mechanicznym i wizualnym, ma blisko 500 KM, 6 kół i kosztuje krocie. Co to jest? Mercedes-AMG G63 6x6? A gdzież tam. To autobus MCI z 1991 roku, przygotowany przez Rogera Penske i Bruce'a Canepę - amerykańskich speców od sportów motorowych.

Autobusy mają to do siebie, że raczej nie kojarzy się ich z tuningiem - a jeśli nawet, to co najwyżej z wizualnym. Były jednak w historii przypadki, gdy zajmowano się też mechaniką - a oferowany na sprzedaż w Stanach Zjednoczonych autokar MCI to jeden z nich.

autobus tuning
źródło zdjęcia: Canepa.com

MCI to skrót od „Motor Coach Industries”. Początków tej marki należy szukać w 1933 r. w Winnipeg w Kanadzie, kiedy to Harry Zoltok - właściciel serwisu mechanicznego - zbudował dla swoich pracowników niewielki, 11-osobowy autobus na bazie Packarda. Firma początkowo nosiła nazwę Fort Garry Motor Body and Paint Works Limited. Przez te wszystkie lata było sporo zawirowań z nazwami, zmianami właścicieli, przenoszeniem produkcji i innymi tego typu kwestiami (wliczając w to bankructwo w 2008 r.), ale nie będę się nad tym rozwodzić - to tutaj nieistotne. Grunt, że MCI nadal istnieje (polecam uwadze stronę internetową, która od strony wizualnej przypomina witryny sprzed 15 lat).

autobus tuning
źródło zdjęcia: Canepa.com

Idźmy dalej i przyjrzyjmy się sylwetce Rogera Penske.


Obecnie to biznesmen i właściciel kilku zespołów wyścigowych (między innymi ogromnego Team Penske), ale też toru Indianapolis Motor Speedway i... całej serii wyścigowej IndyCar. Sam też startował jako kierowca, zresztą z wieloma sukcesami (wygrywał między innymi 4 razy z rzędu krajowe mistrzostwa SCCA (Sports Car Club of America), a w 1961 r. magazyn „Sports Illustraded” przyznał mu tytuł Kierowcy Roku.

Bruce Canepa również ma bogate doświadczenie związane ze startami w wyścigach.


Brał udział między innymi w zawodach IMSA GT i Trans-Am, a w 1979 r. wraz z Rickiem Mearsem i Montem Sheltonem zajął 3. miejsce w 24-godzinnym wyścigu na torze Daytona. Warto też wspomnieć o słynnym Pikes Peak, gdzie już podczas swojej pierwszej wizyty w 1981 r. z rajdówką na bazie Porsche osiągnął najlepszy czas w kwalifikacjach, a w samym wyścigu był drugi. Obecnie jego firma zajmuje się restaurowaniem i tuningiem samochodów drogowych i wyścigowych - głównie klasycznych i głównie Porsche. Jednym z bardziej znanych dzieł jego firmy jest 959SC - wyglądający jak seryjne Porsche 959 samochód podkręcono do 800 KM, poprawiając przy tym szereg innych elementów.

autobus tuning
źródło zdjęcia: Canepa.com

No dobrze - wróćmy do autobusu.


W 1990 r. MCI zwróciło się do Canepy, by przygotować coś specjalnego dla najlepszych klientów. Canepa Design zostało poproszone o współpracę, ponieważ miało już doświadczenie z pojazdami cięższego kalibru - wcześniej ekipa pracowała między innymi nad ciężarówkami Peterbilta i Kenwortha.

Rok później powstały zaledwie 2 egzemplarze topowego autobusu MCI. Jeden dla Rogera Penske, a drugi... dla Bruce'a Canepy. I to właśnie ten drugi pojazd wystawiono na sprzedaż - co więcej, jest on praktycznie nieużywany. Nieco dziwnie wygląda co prawda deklaracja, że „nigdy nie był rejestrowany”, gdy zaraz obok widnieje adnotacja, że 8002 mile przebiegu (niespełna 12900 km) zostały nakręcone na trasach pomiędzy fabryką MCI, centrum badań i rozwoju tej firmy, siedzibą Detroit Diesel (producenta silnika) oraz Canepa Design, ale kimże ja jestem, żeby to podważać?

autobus tuning
źródło zdjęcia: Canepa.com


Pewne jest natomiast, że w stosunku do seryjnego pojazdu wprowadzono tu wiele zmian, z czego sam zestaw karoseryjny (bodykit) pochłonął 100 tysięcy dolarów (!) - polecam uwadze poszerzenia nadwozia. Podwyższono także linię dachu o 6 cali, by zwiększyć przestrzeń na głowy pasażerów. Zmieniono wygląd przedniej i tylnej części nadwozia, autobus uzbrojono też w kamerę cofania. Zmodyfikowano nawet takie detale jak lusterka boczne - wszystko po to, by poprawić aerodynamikę tego mierzącego ok. 12,2 metra długości pojazdu.

autobus tuning
źródło zdjęcia: Canepa.com

Wygląd nie bez powodu zapowiadał niezłą dynamikę - o ile można tak powiedzieć w przypadku autobusu.


Napęd powierzono turbodoładowanej, dwusuwowej jednostce Detroit Diesel 8V92 o pojemności 12,1 litra, która w postaci seryjnej dysponowała mocą na poziomie ok. 360-440 KM (zależnie od wersji) i osiągała maksymalny moment obrotowy równy 1608-1684 Nm. Tyle tylko, że na potrzeby tuningowanego autobusu ekipa Rogera Penske zajęła się modyfikacjami silnika, co poskutkowało zwiększeniem jego mocy do 500 KM. Nie udało mi się niestety znaleźć informacji, do jakiej wartości wzrósł maksymalny moment obrotowy, ale spodziewałbym się co najmniej 1800-1900 Nm. Napęd (przenoszony na tylne 4 koła) powierzono automatycznej skrzyni biegów Allison.

autobus tuning
źródło zdjęcia: Canepa.com

A co z wnętrzem, co ciekawego tam urządzono?


Cóż... nic. Cała przestrzeń jest wyczyszczona ze wszystkiego i czeka, aż nowy właściciel - o ile się taki trafi - będzie mieć na nią jakiś pomysł. Niestety, nie jest podana cena jakiej Canepa oczekuje za wyjątkowy pojazd. Nie należy się spodziewać niskiej kwoty, choćby z tego względu, że wszystkie dotychczasowe przeróbki pochłonęły aż 350 tysięcy dolarów, ale ile to faktycznie może być warte - trudno powiedzieć.

autobus tuning
źródło zdjęcia: Canepa.com

Ja w każdym razie chętnie bym sobie taki autokar sprawił. A potem domontował ze 30 foteli kubełkowych i woził pasażerów po słynnej Północnej Pętli toru Nuerburgring - Nordschleife.

autobus tuning
źródło zdjęcia: Canepa.com

czwartek, 9 kwietnia 2020

Próba powrotu z zaświatów zakończona niepowodzeniem. Jedyny istniejący egzemplarz Bizzarrini BZ-2001 jest na sprzedaż

Niewiele jest firm, które zapisały się w pamięci szerszej grupy osób po zaledwie 5-letnim stażu rynkowym. Szczególnie jeśli okres obecności na rynku przypadał na lata 60. XX w. Do takich firm należy włoskie Bizzarrini, działające w latach 1964-1969... i próbujące powrócić do życia później.

Bizzarrini BZ-2001
źródło zdjęcia: AutoScout24.com

Firma została założona w Livorno przez Giotta Bizzarriniego, który wcześniej pracował jako inżynier dla Alfy Romeo, Iso i Ferrari - dla tego ostatniego stworzył (wspólnie z Sergio Scagliettim) między innymi model 250 GTO, który dziś dzierży tytuł najdroższego auta świata (w 2018 r. jedno z tych aut sprzedało się za 70 milionów dolarów).

Bizzarrini BZ-2001
źródło zdjęcia: AutoScout24.com

Giotta od zawsze ciągnęło w stronę samochodów sportowych i wyścigowych. Pierwszym modelem powstałym pod tą marką był 5300 GT, dostępny w drogowej wersji Strada i wyścigowej Corsa. Model ten można było uznać za duchowego następcę nie tylko wspomnianego Ferrari, ale także wyścigowego i bardzo udanego Iso Grifo A3/C, nad którym Bizzarrini pracował niewiele wcześniej. Z Iso model 5300 GT dzielił zresztą sporo rozwiązań technicznych.

Bizzarrini BZ-2001
źródło zdjęcia: AutoScout24.com

Po 5300 GT firma zbudowała także kilkanaście sztuk mniejszego modelu 1900 GT Europa, w których za napęd odpowiadał już nie potężny silnik V8, a 4-cylindrowa "rzędówka" z Opla. Ostatnim modelem przed likwidacją przedsiębiorstwa był wyścigowy P538/P538S, w którym za napęd odpowiadał albo silnik V8 Chevroleta, albo V12 Lamborghini (którego autorem był zresztą sam Giotto).

Później trzeba było długo czekać na jakiekolwiek oznaki życia - pomijając budowane już po zamknięciu firmy kolejne sztuki P538S, pojawiło się tylko kilka prototypów. W tym ten prezentowany dziś: BZ-2001. Jego dzieje rozpoczęły się od inwestora, Barry'ego Watkinsa, który zadzwonił do Giotta Bizzarriniego i zapytał, czy ten byłby chętny na zaprojektowanie nowego auta super-sportowego. Był.

Bizzarrini BZ-2001
źródło zdjęcia: AutoScout24.com

Wbrew nazwie, auto było nieco starsze, choć - co ciekawe - trudno wskazać rok jego ukończenia, bo niemal każde źródło podaje inne dane (z zakresu od 1991 do 1994 roku). BZ-2001 bazował na Ferrari Testarossie, korzystał też z silnika z tego modelu - konkretniej mówiąc, z 4,9-litrowym V12 o kącie rozwidlenia cylindrów równym 180 stopni. Zakładając, że parametry silnika nie uległy zmianie, Bizzarrini powinno dysponować mocą na poziomie 390 KM, przyspieszać do 100 km/h w około 5 sekund i rozpędzać się do mniej więcej 290-300 km/h. Za przeniesienie napędu odpowiadała 5-biegowa, manualna skrzynia biegów.

Bizzarrini BZ-2001
źródło zdjęcia: AutoScout24.com

Nadwozie wykonano w całości z włókna węglowego, a wnętrze - choć wizualnie wyraźnie różne od tego pochodzącego z "dawcy" - korzystało z wielu jego elementów, jak choćby wskaźników czy drążka zmiany biegów. Zmian było więcej, niż mogłoby się wydawać, ale trzeba ich było szukać w podwoziu. BZ-2001 miało m.in. nowy układ hamulcowy Alcon i nieco zmodyfikowane zawieszenie.

Bizzarrini BZ-2001
źródło zdjęcia: AutoScout24.com

Docelowo miało powstać 25 sztuk nowego Bizzarrini, przy czym kolejne auta miały być napędzane 7-litrowymi silnikami V8 własnej konstrukcji. Prace nad kolejnym egzemplarzem utknęły jednak w martwym punkcie, wobec czego samochód widoczny na zdjęciach jest jedyną sztuką BZ-2001 na świecie.

Bizzarrini BZ-2001
źródło zdjęcia: AutoScout24.com

Pojazd od pewnego czasu próbuje znaleźć nowego właściciela. Obecnie wystawiony jest na portalu AutoScout24.com, gdzie straszy ceną wynoszącą 750 tysięcy euro, czyli około 3,4 miliona złotych. Chciałbym wierzyć, że ktoś go kupi, ale mam co do tego poważne wątpliwości - nawet jeśli to ciekawy kawałek historii. No ale Ferrari Testarossa też jest ciekawym kawałkiem historii, a kosztuje ułamek tej kwoty...