Moi Drodzy, dziś wpis o tyleż ważny, co nietypowy. Nietypowy, bo to nie ja jestem jego autorem, a Camryt, którego możecie kojarzyć po świetnych zdjęciach Lexusa LC. Ważny - bo nie tylko dotyczy jednego z najpopularniejszych aut świata, Toyoty Corolli, to jeszcze jest pierwszym w polskich mediach testem nowej generacji tego samochodu na naszych drogach (pomijam oczywiście jazdy prasowe za granicą). Dlatego też na początek zachęcam do zapoznania się ze skróconą tabelą z danymi technicznymi i cenami, a następnie oddaję Was w ręce Camryta. Miłej lektury!
Marka: Toyota
Model: Corolla
Wersja wyposażenia: Comfort
Silnik: 1.6 Valvematic (benzynowy, rzędowy, 4-cylindrowy, wolnossący)
Moc maksymalna: 132 KM przy 6400 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy: 160 Nm przy 4400 obr./min.
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 9,7 sekundy
Prędkość maksymalna: 200 km/h
Skrzynia biegów: 6-biegowa, manualna
Napęd: na koła przednie (FWD)
Nadwozie: 4-drzwiowy sedan
Cena podstawowa (Corolla Sedan Active 1.6 Valvematic 6 M/T): 66.830 zł
Cena wersji testowanej (bez dodatkowych opcji): 87.400 zł
Marka: Toyota
Model: Corolla
Wersja wyposażenia: Comfort
Silnik: 1.6 Valvematic (benzynowy, rzędowy, 4-cylindrowy, wolnossący)
Moc maksymalna: 132 KM przy 6400 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy: 160 Nm przy 4400 obr./min.
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 9,7 sekundy
Prędkość maksymalna: 200 km/h
Skrzynia biegów: 6-biegowa, manualna
Napęd: na koła przednie (FWD)
Nadwozie: 4-drzwiowy sedan
Cena podstawowa (Corolla Sedan Active 1.6 Valvematic 6 M/T): 66.830 zł
Cena wersji testowanej (bez dodatkowych opcji): 87.400 zł
Nowa
Toyota Corolla z perspektywy użytkownika
W
najbliższy weekend (30-31.03.2019) odbędą się dni otwarte nowej Toyoty Corolli w
wersji nadwozia sedan. Ja chciałbym opisać najnowszą wersję tego auta, ale z
perspektywy użytkownika obu generacji – poprzednią jeździłem
przez dwa lata, a nową odebrałem pod koniec lutego. Ciekawym jest zatem fakt, że przez
jakiś czas najrzadszym, bo w ilości dosłownie jednej sztuki,
samochodem w Krakowie był… najpopularniejszy samochód świata.
Moja
poprzednia Corolla była w wyposażeniu Comfort z pakietem Tech, nowa
zaś to Comfort z pakietami Tech i Style. Oba samochody napędza(ł)
ten sam silnik: 1.6 Valvematic o mocy 132 KM, więc porównanie
generacji powinno być dosyć sprawiedliwe. Prezentowany samochód to
wersja, którą prawdopodobnie najczęściej będziemy widzieć za
niedługo na polskich drogach.
Stylistyka
O
nowej linii stylistycznej Toyoty można mieć skrajnie różne
zdania, natomiast Corolli 12. generacji trudno odmówić elegancji i
nowoczesnego designu. Gdy postawimy obok siebie obie generacje, ta
starsza wygląda jakby była z poprzedniej dekady. Z przodu można
doszukać się podobieństw w postaci listwy wychodzącej z loga
marki oraz pionowych krawędzi zderzaka, które zakręcają w stronę
logo. Z tyłu to zupełnie inna bajka. Kształt klapy został zmieniony (z obłego na bardziej wklęsły), cały tył sprawia
wrażenie bardziej masywnego. „Ciekawa”, by nie napisać
„dziwna”, jest faktura chromowanej listwy przy tylnych
reflektorach – identycznie wyglądający element znajdziemy w gran
turismo Lexusa, modelu LC.
Wspomniana
klapa bagażnika otwiera się z kluczyka, natomiast odskakuje ona
zdecydowanie mniej niż w poprzednim modelu – z tego powodu
otwarcie jej mając zakupy w rękach jest problematyczne. Otwór
załadunkowy jest znacznie mniejszy niż w dotychczasowej Corolli – nieprzyjemnie się zaskoczyłem, gdy pierwszy raz wsadzałem
ulubioną walizkę. Sam bagażnik jest nieźle
wykończony, choć zawiasy nadal nie są zakryte.
Wnętrze
Nie
obyło się bez kilku ergonomicznych błędów. Podłokietnik jest
dosyć krótki i nie można go regulować. Na podłokietniku
wspomnianego boczku drzwiowego jest bardzo mało miejsca na łokieć,
mam 180 centymetrów wzrostu i lubię siedzieć blisko kierownicy, a mimo
wszystko łokieć opieram na samej krawędzi podpórki – w
„starej” Corolli miejsca na lewy łokieć było zdecydowanie
więcej. Wejście USB jest bardzo skrzętnie schowane, by nie
zaburzało designu deski rozdzielczej, ale przez to wsadzenie kabla
jest trudne w czasie jazdy, a po ciemku praktycznie
niemożliwe - nawet przy włączonym oświetleniu kabiny. Nie podoba mi się także zmiana położenia przycisków
przełączania stacji radiowej/piosenek na prawą stronę kierownicy,
wcześniej można było to zrobić lewą dłonią. Szkoda, że panel
klimatyzacji jest umiejscowiony zdecydowanie wyżej niż wcześniej,
przez to nie można już zmieniać jego ustawień nie odrywając ręki
z lewarka zmiany biegów.
Całe
wnętrze jest niestety mniej funkcjonalne niż w poprzednim modelu.
Zniknął schowek po lewej stronie kierownicy, schowek na okulary,
zamykany schowek pod panelem klimatyzacji... Schowek w podłokietniku
jest mniejszy i zniknęła z niego półeczka, a w drzwiach nie
zmieści się już duża butelka wody. Możliwe, że osoby o wyższym wzroście będą uderzać kolanem o wystającą deskę rozdzielczą przy wsiadaniu, mnie nie sprawia to problemów. Dość ciekawy jest fakt, że
z tyłu „wyrósł” tunel środkowy, którego nie było w
poprzedniej generacji.
We
wnętrzu znajdziemy kilka technologicznych różnic. Najważniejszą
jest nowy system multimedialny MM17 znany z Lexusów, natomiast tutaj
obsługiwany dotykowo (na szczęście!). Działa on zdecydowanie
szybciej, ekran jest czuły, parowanie telefonu nie sprawia problemu,
wybieranie głosowe działa stosunkowo dobrze. Ciekawa jest funkcja
odczytywania SMS-ów (chociaż komunikat o przychodzącej
wiadomości znika stanowczo zbyt szybko). Sam ekran ma przekątną
8 cali, czyli ciut więcej niż wcześniej i jest on „doczepiony” na
górze deski rozdzielczej jak w nowej RAV4 czy CH-R. Nie jestem fanem
takich rozwiązań ze względów wizualnych (gdyby ten ekran usunąć
sama deska jest bardzo ładnie zaprojektowana), nie mogę jednak
odmówić mu łatwości spoglądania nań podczas jazdy, w poprzednim
modelu ekran umiejscowiony był bardzo nisko. Plusem jest fakt, że
nie muszę odrywać pleców od fotela by z niego korzystać i nie
zasłania ani centymetra drogi. Ale uwaga przy konfigurowaniu! Z jakiegoś
dziwnego powodu, nawigacja jest dostępna tylko w samochodach, które
posiadają... przycisk startera zamiast tradycyjnej stacyjki.
W
tej wersji wyposażeniowej jest także 7-calowy wyświetlacz pomiędzy
zegarami. Jeżeli spodziewacie się czegoś podobnego do Virtual
Cockpit z aut koncernu VAG, czeka was potężne rozczarowanie.
Niestety jest on po prostu fatalny – ilość wyświetlanych
informacji jest bardzo niewielka i duża część ekranu jest
nieużywana, niektóre czcionki są tak małe, że wymagają
nachylenia się nad kierownicą, brakuje liczbowego wskaźnika
chwilowego spalania. Możliwość konfiguracji jest minimalna, nawet
na tle małego wyświetlacza TFT z poprzedniego modelu. Przynajmniej
nie męczy oczu po zmroku i ma całkiem ładną animację powitalną.
Sam design zegarów z boku wyświetlacza po prostu nie jest
atrakcyjny.
Dużym
plusem nowej generacji jest widoczność. Cała deska rozdzielcza
jest umiejscowiona niżej, słupki wydają się ciut cieńsze,
lusterka umiejscowiono na drzwiach. Fotel kierowcy ma większy zasięg
regulacji i można go ustawić naprawdę nisko, a dzięki osiowej
regulacji w najniższym położeniu siedzisko jest pod takim kątem,
że nie uwiera podczas wciskania sprzęgła jak w poprzedniej
Corolli. Same fotele są wygodne, choć zarazem dość twarde. W tej wersji kierowca ma regulację
podparcia odcinka lędźwiowego (w końcu!), oparcie jest
zdecydowanie mocniej wyprofilowane niż poprzednio. No i są
elegancko wykończone. Niestety, podgrzewanie foteli jest dużo
słabsze niż wcześniej (pozycja High w poprzedniku dosłownie parzyła) i
potrzebuje bardzo dużo czasu żeby zaczęło być w ogóle
odczuwalne. Muszę przyczepić się także do kąta podstopnicy.
Jeździłem niedawno CH-R, gdzie jest tak spionizowana, że wręcz
uwiera w stopę, w nowej Corolli podstopnica jest umiejscowiona
bardzo płytko i też nie jest to do końca wygodne. W starym modelu
zupełnie o tym nie myślałem, więc musiało być idealnie.
Jazda
Kolejne
bardzo pozytywne zaskoczenie. Nowa Corolla jest oparta na
płycie podłogowej TNGA i ma z tyłu niezależne zawieszenie, przez
co jest zdecydowanie stabilniejsza przy wyższych prędkościach.
Nowy układ kierowniczy jest bardziej precyzyjny, zniknęła chwila
zawahania w centralnym położeniu, choć nadal jest dość martwy i
nie przenosi informacji co się dzieje z kołami na kierownicę, ale
przełożenie wydaje się być „krótsze”. Jestem zaskoczony jak
duży jest skok amortyzatorów – mam w okolicy wybój, na którym
zawieszenie większości samochodów, w tym poprzedniej Corolli,
dobija, a z którym nowa generacja radzi sobie bez problemu. Jednym z
celów platformy TNGA jest minimalizacja przechyłów bocznych i
zdecydowanie czuć różnicę względem poprzedniego modelu. Wszystko
to zapewnia bardzo pewne i przewidywalne prowadzenie przy jednoczesnym zachowaniu komfortu resorowania, ale nawet agresywne
atakowanie zakrętów i „przerzucanie” masy nie wyprowadza samochodu z
równowagi. Teraz hamulec postojowy jest obsługiwany przyciskiem. Ma
on tryb automatyczny, więc jest zwalniany w momencie ruszenia oraz
zaciągany po zgaszeniu silnika i tak naprawdę nie musimy o nim
pamiętać - przynajmniej o ile zapniemy pasy przed ruszeniem.
Podczas
jazdy w trasie zwróciłem uwagę na dwie rzeczy związane z hałasem
w kabinie – silnik i szum wiatru jest lepiej wyciszony, natomiast
doskwiera hałas kół. Obwiniam opony Dunlop SP Sport Maxx 050 (poprzednio Michelin EnergySaver). Do tego koła
są nieco większe (225/45R17 kontra 205/55R16), przez co mam wrażenie, że
ucierpiała zwrotność i opony przez mniejszy profil gorzej radzą
sobie na pęknięciach asfaltu, przenosząc do wnętrza delikatne wibracje.
Podsumowanie
Drogi
Czytelniku, skoro dotrwałeś do końca tego przydługiego
tekstu, musisz być poważnie zainteresowany Corollą. Pozostaje
odpowiedzieć na pytanie: czy warto kupić nową generację, skoro ma
ten sam silnik, a cena poprzednika kusi?
Zdecydowanie,
definitywnie… tak. Nie spodziewałem się takiej różnicy pomiędzy
generacjami. Krok, który dokonała Toyota jest naprawdę bardzo duży
i w dobrym kierunku. Moim zdaniem kilka ergonomicznych chochlików
nie przysłania diametralnej różnicy w jakości i solidności
wykonania oraz prowadzeniu, które docenimy za każdym razem, gdy
wsiadamy do samochodu. Poprzednia generacja to uczciwy, poprawny
samochód, do bólu nudny stylistycznie i nie wywołujący zbyt wielu emocji za kierownicą. Teraz
Corolla jest po prostu świetnym autem kompaktowym, w którym można czepiać się w zasadzie tylko małej gamy silnikowej i kilku drobiazgów.
Chociaż będę trochę tęsknić nad zaskakującą nadsterownością poprzednika, zwłaszcza na mokrej nawierzchni, w
której „pomagały” belka z tyłu i wajcha hamulca ręcznego.
Nowa Corolla to wciąż auto ukierunkowane głównie na komfort, ale w awaryjnych sytuacjach potrafi pozytywnie zaskoczyć pokładami stabilności i trakcji. A takie połączenie wbrew pozorom nie zawsze jest oczywiste.
Tekst i zdjęcia: Camryt. Zdjęcie wnętrza: materiały prasowe Toyota.
Nowa Corolla to wciąż auto ukierunkowane głównie na komfort, ale w awaryjnych sytuacjach potrafi pozytywnie zaskoczyć pokładami stabilności i trakcji. A takie połączenie wbrew pozorom nie zawsze jest oczywiste.
Tekst i zdjęcia: Camryt. Zdjęcie wnętrza: materiały prasowe Toyota.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze do tekstów starszych niż 7 dni są moderowane i wymagają akceptacji przed ich opublikowaniem. Jeśli Twój komentarz nie pojawił się od razu na stronie - proszę o trochę cierpliwości. :)
Treści reklamowe nie będą akceptowane.