Zima nadchodzi wielkimi krokami, ale zanim to nastąpi - na V8 Supercharged wjeżdża Opel Cascada, czyli nowa propozycja Opla w segmencie kabrioletów i następca Astry TwinTop. Bazujący na aktualnej generacji Astry odkryty model producenta z Ruesselheim jest jedną z najciekawszych (obok świetnego ADAMa) propozycji w gamie. Tylko czy poza "efektem wow" oferuje coś jeszcze? Póki jeszcze ostatnie promienie słońca ogrzewają asfalt, pora wskoczyć za kierownicę i się przekonać!
Salon: J&R Auto-Salon sp. z o.o., Opole, ul.Wrocławska 137
Marka: Opel
Model: Cascada
Wersja wyposażenia: Cosmo
Silnik: 1.4 Turbo ECOTEC (benzynowy, rzędowy, 4-cylindrowy, turbodoładowany)
Moc maksymalna: 140 KM przy 6400 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy: 200 Nm w zakresie 1850-4900 obr./min.
Skrzynia biegów: 6-biegowa, manualna
Napęd: na koła przednie (FWD)
Nadwozie: 2-drzwiowy kabriolet
Cena podstawowa (Cascada 1.4 Turbo 120 KM Cosmo): 112,900 zł
Cena wersji testowanej (bez dodatkowych opcji): 116,100 zł
Podane ceny nie uwzględniają ewentualnych ofert promocyjnych. Zdjęcia:
Podobnie jak testowany jakiś czas temu Chevrolet Orlando, także i Opel Cascada (do spółki z Zafirą Tourer czy Astrą IV) korzysta z platformy GM Delta II. Swoją drogą, na tym przykładzie idealnie widać, jak samochody w teorii całkowicie od siebie różne mogą być podobne pod nadwoziem. Kabriolet Opla korzysta z tej samej wersji platformy, co Astra GTC - rozstaw osi wynosi więc 2695 milimetrów i jest - co ciekawe - jedynie o centymetr dłuższy niż w Astrze z nadwoziem 5-drzwiowym (GTC to model 3-drzwiowy). Nadwozie jest stosunkowo długie - ma niespełna 4,7 metra. Zarówno po obejrzeniu zdjęć jak i samochodu na żywo, można powiedzieć, że Cascada wygląda... świetnie. Oczywiście, znajdziemy w niej całe mnóstwo motywów stylistycznych znanych z Astry, jednak niemiecki kabriolet wygląda w mojej opinii o dwie (jak nie trzy) klasy lepiej od Astry III TwinTop - i to zarówno z rozłożonym jak i złożonym dachem. Swoją drogą, Cascada zawdzięcza to przynajmniej w pewnym zakresie faktowi, że powrócono w niej do dachu wykonanego z materiału. Składany dach metalowy, którego popularyzację rozpoczął Mercedes pierwszym modelem SLK, ma niestety to do siebie, że niezbyt często da się zaprojektować zgrabny tył samochodu, który tenże metalowy dach pomieści. Mamy oczywiście takie pojazdy, jak wspomniany Mercedes czy też Volkswagen Eos, gdzie stylistom naprawdę udało się narysować ładny "rewers", jednak z drugiej strony barykady mamy wspomnianą Astrę czy też Focusa Coupe-Cabriolet. Czas składania dachu Opla Cascady można zaliczyć do w pełni akceptowalnych - potrzeba na to 17 sekund, więc często wystarczy po prostu stanąć na czerwonym świetle, by się tym zająć. Nawet jeśli nie zdążymy, to nic nie szkodzi - dach można rozkładać bądź składać podczas jazdy z prędkością do 50 kilometrów na godzinę.
Wnętrze Opla Cascady jest czteroosobowe. Tylne miejsca nie są jakoś szczególnie obszerne (co jest raczej zrozumiałe), jednak w porównaniu na przykład z Peugeotem RCZ miejsca na tylnej kanapie i tak jest całe mnóstwo. Znacznie lepiej jest jednak z przodu, gdzie w każdym kierunku miejsca jest sporo. Gdy już usadowimy się w wygodnych fotelach, warto spojrzeć na deskę rozdzielczą. Pochodzi ona co prawda z Astry, jest jednak inaczej wykończona i ma inny "daszek" nad wskaźnikami. Użyte w Cascadzie materiały już same w sobie są bardzo dobre (choć w kilku miejscach użyto też twardych tworzyw sztucznych), a obszycie górnej części deski skórą z kontrastującą, pomarańczową nicią wygląda znakomicie. Podobne akcenty znajdziemy również na fotelach z ładną tapicerką. W tej beczce miodu jest niestety łyżka dziegciu - jak wspomniałem, konsola środkowa jest przejęta z Astry. Co za tym idzie, jest przeładowana przyciskami. Porównując konsolę Cascady z konsolą Insigni po face-liftingu, można zauważyć ogromną różnicę na korzyść Insigni, w której po zmianach znacznie uproszczono "centrum dowodzenia" i usunięto nadprogramowe klawisze. Pozostaje mieć nadzieję, że i Cascadę to niedługo spotka.
Po włączeniu zapłonu, automatyczny podajnik podaje pas bezpieczeństwa - dzięki temu nie trzeba sięgać daleko do tyłu. Przy założonym dachu na wyciszenie nie można narzekać - jest ono na poziomie samochodu z nadwoziem zamkniętym. Ogólnie Cascada sprawia wrażenie auta, które znacznie bardziej lubi spokojną, wręcz "bulwarową" jazdę, co zresztą do niej pasuje. Co prawda skrzynia biegów jest precyzyjna i przyjemna w obsłudze, jednak silnik - o relatywnie dużej mocy 140 koni mechanicznych - ma sporo roboty z ciężkim samochodem. Opel waży co najmniej 1626 kilogramów, a wersje z silnikami wysokoprężnymi przekraczają 1740 kilogramów. Samochód nie jest zawalidrogą, ale z przyspieszeniem do "setki" w 10,9 sekundy i prędkością maksymalną na poziomie 207 kilometrów na godzinę nie jest również skłonny do stawania w szranki z co poniektórymi samochodami kompaktowymi. W ofercie dostępna jest również słabsza wersja silnika 1.4 Turbo o mocy 120 koni mechanicznych (11,9 sekundy do "setki"), jednak w mojej opinii nie należy sobie nią zawracać głowy. Lepiej chyba zainteresować się nowym, 170-konnym silnikiem 1.6 SIDI Turbo. Do "cruisingu" topowa jednostka będzie się nadawać zapewnie równie dobrze co 1.4, a większy o 60 niutonometrów moment obrotowy (260 Nm) może się przydać.
W mojej opinii, zarówno układ kierowniczy jak i zawieszenie nowego Opla są odpowiednio zestrojone; przy spokojnej jeździe samochód jest dość komfortowy, a przy dynamiczniejszej daje się bez problemu nakierować w pożądanym kierunku, nadal nie wstrząsając przy tym zanadto pasażerami. Inna rzecz, że ze względu na charakter samochodu mam podejrzenia, że dla pewnej grupy nabywców bardziej pożądane mogłoby być nieco bardziej miękko zestrojone zawieszenie. W serii Cascada jeździ jednak na zawieszeniu sportowym, czego dowiedzieć się można z cennika.
Opel Cascada jest w gamie niemieckiego producenta pozycjonowany wyraźnie wyżej od innych modeli. Widać to po cenie (rok modelowy kosztuje co najmniej 112,900 złotych za model z silnikiem 1.4 o mocy 120 KM, co jest niestety ceną wyższą o 1500 złotych od kabrioletu z roku modelowego 2013), ale i po wyposażeniu seryjnym. Na polskim rynku oferowana jest jedynie wersja wyposażeniowa Cosmo. Co ciekawe, na rynku niemieckim takiej wersji nie ma - jej odpowiednikiem jest zapewne Cascada Innovation, dostępna jest również bazowa wersja Edition. Wracając do Cascady Cosmo - w skład jej wyposażenia wchodzi pełna "elektryka" dachu, wspomniane zawieszenie sportowe z układem HiPer Strut na przedniej osi (konstrukcja ograniczająca podsterowność, stosowana między innymi w topowej, ponad 300-konnej Insigni OPC oraz - za dopłatą - w niektórych słabszych wersjach), 18-calowe felgi z lekkich stopów, diodowe tylne lampy, przednie reflektory przeciwmgielne, radioodtwarzacz CD/MP3 z sześcioma głośnikami, system stabilizacji toru jazdy (ESP), cztery poduszki powietrzne i czujniki parkowania z tyłu.
Seryjnie Cascada ma dach w kolorze czarnym. Za 800 złotych możliwe jest dokupienie dodatkowej izolacji akustycznej. Dachy w kolorach bordowym i brązowym kosztują 1500 złotych, jednak od razu wyposażane są w dodatkową izolację. Za lakier metaliczny, perłowy bądź opalizujący zapłacimy 2200 złotych. Ceny innych opcji są zróżnicowane - jedne są całkiem sensowne (głównie mowa tutaj o pakietach), niektóre nieco gorsze (5200 złotych za adaptacyjne reflektory biksenonowe ze spryskiwaczami, diodowymi światłami do jazdy dziennej, elektrochromatycznym lusterkiem wewnętrznym i czujnikami deszczu i zmroku), aż po zupełnie niezrozumiałe (2000 tysiące złotych za dolną osłonę silnika!). Za sportową, spłaszczoną u dołu kierownicę zapłacimy 250 złotych lub, w pakiecie zawierającym także aluminiowe nakładki na pedały i deflektory na przednich i tylnych siedzeniach, 900 złotych. Podgrzewane fotele przednie to koszt 1000 złotych (można je też nabyć w pakiecie) lub - w połączeniu z podgrzewaną kierownicą - 1800 złotych. Dla osób szczególnie ciepłolubnych przewidziano też dodatkowe elektryczne ogrzewanie w układzie wentylacji wnętrza (1000 złotych) i ogrzewanie postojowe (6000 złotych). W tej klasie cenowej może nieco dziwić brak seryjnego systemu Bluetooth - dokupimy go za 1000 złotych (niestety, kolejna droga opcja) lub w pakiecie z topowym radioodtwarzaczem DVD/MP3 900 z układem nawigacji satelitarnej - takie urządzenie solo kosztuje 4100 złotych, wraz z Bluetoothem (...dlaczego nawet topowy radioodtwarzacz nie ma seryjnego Bluetootha?) - 4500 złotych. Możliwy jest również zakup mniej zaawansowanego radioodtwarzacza z systemem nawigacji CD/MP3 600 - jest to wydatek na poziomie 2600 złotych. Ta opcja nie jest dostępna w pakiecie. Jeśli zapragniemy doposażyć Opla w skórzaną tapicerkę - wydamy 6 i pół bądź 12 tysięcy złotych. Jedną z ciekawszych opcji jest adaptacyjne zawieszenie FlexRide za 3500 złotych - myślę, że jest ono wysoce wskazane dla osób, które chciałyby doposażyć Cascadę w 19- lub 20-calowe alufelgi (od 1600 do 3400 złotych) - komfortowa opcja "Tour" z pewnością się wtedy przyda.
Obecnie Cascada ma na rynku niewielką konkurencję, jest przy tym zdecydowanie najdroższa. Do wyboru mamy jeszcze Volkswagena Golfa Cabrio (opartego na starszej, VI generacji; od około 88 tysięcy złotych za model 1.2 TSI o mocy 105 koni mechanicznych) oraz Renault Megane Coupe Cabriolet (od niespełna 106 tysięcy złotych za 130-konnego Megane'a 1.4 TCe). Ciekawostką jest też fakt, że topowym silnikiem w Oplu wcale nie jest 170-konny "benzyniak", ale 195-konny. turbodiesel CTDI (od 138,100 złotych). Segment kabrioletów rządzi się jednak swoimi prawami - tutaj wygląd samochodu ma znacznie większe znaczenie, niż w zwykłym hatchbacku. I - jako że poza wysokimi kosztami ciężko wytknąć Cascadzie jakieś większe wady - choćby z powodu jej stylistyki warto się nad nią zastanowić.
Zdjęcia testowanego egzemplarza: autor.
Wnętrze Opla Cascady jest czteroosobowe. Tylne miejsca nie są jakoś szczególnie obszerne (co jest raczej zrozumiałe), jednak w porównaniu na przykład z Peugeotem RCZ miejsca na tylnej kanapie i tak jest całe mnóstwo. Znacznie lepiej jest jednak z przodu, gdzie w każdym kierunku miejsca jest sporo. Gdy już usadowimy się w wygodnych fotelach, warto spojrzeć na deskę rozdzielczą. Pochodzi ona co prawda z Astry, jest jednak inaczej wykończona i ma inny "daszek" nad wskaźnikami. Użyte w Cascadzie materiały już same w sobie są bardzo dobre (choć w kilku miejscach użyto też twardych tworzyw sztucznych), a obszycie górnej części deski skórą z kontrastującą, pomarańczową nicią wygląda znakomicie. Podobne akcenty znajdziemy również na fotelach z ładną tapicerką. W tej beczce miodu jest niestety łyżka dziegciu - jak wspomniałem, konsola środkowa jest przejęta z Astry. Co za tym idzie, jest przeładowana przyciskami. Porównując konsolę Cascady z konsolą Insigni po face-liftingu, można zauważyć ogromną różnicę na korzyść Insigni, w której po zmianach znacznie uproszczono "centrum dowodzenia" i usunięto nadprogramowe klawisze. Pozostaje mieć nadzieję, że i Cascadę to niedługo spotka.
Po włączeniu zapłonu, automatyczny podajnik podaje pas bezpieczeństwa - dzięki temu nie trzeba sięgać daleko do tyłu. Przy założonym dachu na wyciszenie nie można narzekać - jest ono na poziomie samochodu z nadwoziem zamkniętym. Ogólnie Cascada sprawia wrażenie auta, które znacznie bardziej lubi spokojną, wręcz "bulwarową" jazdę, co zresztą do niej pasuje. Co prawda skrzynia biegów jest precyzyjna i przyjemna w obsłudze, jednak silnik - o relatywnie dużej mocy 140 koni mechanicznych - ma sporo roboty z ciężkim samochodem. Opel waży co najmniej 1626 kilogramów, a wersje z silnikami wysokoprężnymi przekraczają 1740 kilogramów. Samochód nie jest zawalidrogą, ale z przyspieszeniem do "setki" w 10,9 sekundy i prędkością maksymalną na poziomie 207 kilometrów na godzinę nie jest również skłonny do stawania w szranki z co poniektórymi samochodami kompaktowymi. W ofercie dostępna jest również słabsza wersja silnika 1.4 Turbo o mocy 120 koni mechanicznych (11,9 sekundy do "setki"), jednak w mojej opinii nie należy sobie nią zawracać głowy. Lepiej chyba zainteresować się nowym, 170-konnym silnikiem 1.6 SIDI Turbo. Do "cruisingu" topowa jednostka będzie się nadawać zapewnie równie dobrze co 1.4, a większy o 60 niutonometrów moment obrotowy (260 Nm) może się przydać.
W mojej opinii, zarówno układ kierowniczy jak i zawieszenie nowego Opla są odpowiednio zestrojone; przy spokojnej jeździe samochód jest dość komfortowy, a przy dynamiczniejszej daje się bez problemu nakierować w pożądanym kierunku, nadal nie wstrząsając przy tym zanadto pasażerami. Inna rzecz, że ze względu na charakter samochodu mam podejrzenia, że dla pewnej grupy nabywców bardziej pożądane mogłoby być nieco bardziej miękko zestrojone zawieszenie. W serii Cascada jeździ jednak na zawieszeniu sportowym, czego dowiedzieć się można z cennika.
Opel Cascada jest w gamie niemieckiego producenta pozycjonowany wyraźnie wyżej od innych modeli. Widać to po cenie (rok modelowy kosztuje co najmniej 112,900 złotych za model z silnikiem 1.4 o mocy 120 KM, co jest niestety ceną wyższą o 1500 złotych od kabrioletu z roku modelowego 2013), ale i po wyposażeniu seryjnym. Na polskim rynku oferowana jest jedynie wersja wyposażeniowa Cosmo. Co ciekawe, na rynku niemieckim takiej wersji nie ma - jej odpowiednikiem jest zapewne Cascada Innovation, dostępna jest również bazowa wersja Edition. Wracając do Cascady Cosmo - w skład jej wyposażenia wchodzi pełna "elektryka" dachu, wspomniane zawieszenie sportowe z układem HiPer Strut na przedniej osi (konstrukcja ograniczająca podsterowność, stosowana między innymi w topowej, ponad 300-konnej Insigni OPC oraz - za dopłatą - w niektórych słabszych wersjach), 18-calowe felgi z lekkich stopów, diodowe tylne lampy, przednie reflektory przeciwmgielne, radioodtwarzacz CD/MP3 z sześcioma głośnikami, system stabilizacji toru jazdy (ESP), cztery poduszki powietrzne i czujniki parkowania z tyłu.
Seryjnie Cascada ma dach w kolorze czarnym. Za 800 złotych możliwe jest dokupienie dodatkowej izolacji akustycznej. Dachy w kolorach bordowym i brązowym kosztują 1500 złotych, jednak od razu wyposażane są w dodatkową izolację. Za lakier metaliczny, perłowy bądź opalizujący zapłacimy 2200 złotych. Ceny innych opcji są zróżnicowane - jedne są całkiem sensowne (głównie mowa tutaj o pakietach), niektóre nieco gorsze (5200 złotych za adaptacyjne reflektory biksenonowe ze spryskiwaczami, diodowymi światłami do jazdy dziennej, elektrochromatycznym lusterkiem wewnętrznym i czujnikami deszczu i zmroku), aż po zupełnie niezrozumiałe (2000 tysiące złotych za dolną osłonę silnika!). Za sportową, spłaszczoną u dołu kierownicę zapłacimy 250 złotych lub, w pakiecie zawierającym także aluminiowe nakładki na pedały i deflektory na przednich i tylnych siedzeniach, 900 złotych. Podgrzewane fotele przednie to koszt 1000 złotych (można je też nabyć w pakiecie) lub - w połączeniu z podgrzewaną kierownicą - 1800 złotych. Dla osób szczególnie ciepłolubnych przewidziano też dodatkowe elektryczne ogrzewanie w układzie wentylacji wnętrza (1000 złotych) i ogrzewanie postojowe (6000 złotych). W tej klasie cenowej może nieco dziwić brak seryjnego systemu Bluetooth - dokupimy go za 1000 złotych (niestety, kolejna droga opcja) lub w pakiecie z topowym radioodtwarzaczem DVD/MP3 900 z układem nawigacji satelitarnej - takie urządzenie solo kosztuje 4100 złotych, wraz z Bluetoothem (...dlaczego nawet topowy radioodtwarzacz nie ma seryjnego Bluetootha?) - 4500 złotych. Możliwy jest również zakup mniej zaawansowanego radioodtwarzacza z systemem nawigacji CD/MP3 600 - jest to wydatek na poziomie 2600 złotych. Ta opcja nie jest dostępna w pakiecie. Jeśli zapragniemy doposażyć Opla w skórzaną tapicerkę - wydamy 6 i pół bądź 12 tysięcy złotych. Jedną z ciekawszych opcji jest adaptacyjne zawieszenie FlexRide za 3500 złotych - myślę, że jest ono wysoce wskazane dla osób, które chciałyby doposażyć Cascadę w 19- lub 20-calowe alufelgi (od 1600 do 3400 złotych) - komfortowa opcja "Tour" z pewnością się wtedy przyda.
Obecnie Cascada ma na rynku niewielką konkurencję, jest przy tym zdecydowanie najdroższa. Do wyboru mamy jeszcze Volkswagena Golfa Cabrio (opartego na starszej, VI generacji; od około 88 tysięcy złotych za model 1.2 TSI o mocy 105 koni mechanicznych) oraz Renault Megane Coupe Cabriolet (od niespełna 106 tysięcy złotych za 130-konnego Megane'a 1.4 TCe). Ciekawostką jest też fakt, że topowym silnikiem w Oplu wcale nie jest 170-konny "benzyniak", ale 195-konny. turbodiesel CTDI (od 138,100 złotych). Segment kabrioletów rządzi się jednak swoimi prawami - tutaj wygląd samochodu ma znacznie większe znaczenie, niż w zwykłym hatchbacku. I - jako że poza wysokimi kosztami ciężko wytknąć Cascadzie jakieś większe wady - choćby z powodu jej stylistyki warto się nad nią zastanowić.
Zdjęcia testowanego egzemplarza: autor.
Niestety Samochód coupe swoje kosztuje:/
OdpowiedzUsuńCóż - nie da się ukryć, że to racja. Coupe są drogie, a kabriolety - jak opisywana Cascada - to jeszcze wyższy poziom cenowy. ;)
Usuń