Wszystkie wpisy publikowane na tym blogu wyrażają subiektywną opinię autora w dniu publikacji danego tekstu bądź są zbiorem danych dostępnych powszechnie na innych stronach internetowych i w prasie. Autor dokłada przy tym wszelkich starań, aby dane i fakty zawarte we wpisach były aktualne (w dniu zamieszczenia wpisu) i rzetelne.

sobota, 7 grudnia 2013

Test Drive! Pt. 34 - Rakietowa forteca

Obie dotychczasowe generacje BMW X5 bawarska marka z pewnością może uznać za samochody udane - są to jedne z ulubionych SUVów klasy premium nie tylko na polskim rynku. Nowa generacja największego z SUVów BMW jest zarazem pierwszą, którą można kupić za mniej niż 200 tysięcy złotych (netto), dzięki wprowadzeniu do oferty nowego silnika bazowego - czterocylindrowego, dwulitrowego turbodiesla o mocy 218 koni mechanicznych. My jednak zajmiemy się dziś modelem nieco ciekawszym... ;) W tym celu, z drugiego końca cennika wybieramy 381-konne X5 M50d... Będzie się działo!

Salon: BMW Dobrzański, Kraków, al. Jana Pawła II 45
Marka: BMW
Model: X5
Wersja wyposażenia: M Performance
Silnik: M50d (wysokoprężny, rzędowy, 6-cylindrowy, turbodoładowany*)
Moc maksymalna: 381 KM w zakresie od 4000 do 4400 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy: 740 Nm w zakresie od 2000 do 3000 obr./min.
Skrzynia biegów: 8-biegowa, automatyczna
Napęd: na cztery koła (AWD)
Nadwozie: 5-drzwiowy SUV
Cena podstawowa (X5 xDrive25d**): 239.900 zł
Cena wersji testowanej (bez dodatkowych opcji): 382.900 zł

* - silnik posiada trzy turbosprężarki.
** - na niektórych rynkach oferowana jest również wersja sDrive25d z napędem na jedną oś. Na chwilę obecną nie figuruje ona w polskim cenniku nowego BMW X5.


Podane ceny nie uwzględniają ewentualnych ofert promocyjnych. Zdjęcia:

BMW X5 M50d

BMW X5 M50d

Pomimo tego, że BMW ma też w ofercie model X6, pod względem konstrukcyjnym identyczny z X5, "Iks Szóstka" nowej generacji pojawi się na rynku dopiero w przyszłym roku. Bawarski producent postanowił najpierw skupić się na prezentacji nowej generacji SUVa, od którego przygoda BMW w tym segmencie aut się rozpoczęła. Nie da się przy tym ukryć, że apetyt rozbudzono skutecznie - już przed oficjalną premierą samochodu w salonach zaczęły się pojawiać kolejne egzemplarze, i to przeznaczone do jazd próbnych. W tym wszystkim był jednak pewien szkopuł - nowe X5 były zamaskowane niczym prototypy, a okleiny maskujące zdjęto dopiero w dniu premiery. Przyznam szczerze, że maskowanie tego typu jest bardzo skuteczne - wcześniej ciężko było rozpoznać, jaka konkretnie wersja X5 stoi przed salonem.

Zamaskowane BMW X5 M50d

BMW F15, bo taki jest jego symbol fabryczny, nie urosło znacząco w porównaniu do poprzednika (E70) - jest niespełna 3 centymetry dłuższe i o 1,4 centymetra niższe. Szerokość (bez lusterek) pozostała bez zmian, podobnie jak rozstaw osi.

Wnętrze bawarskiego SUVa rozpieszcza jakością wykończenia i materiałów. Przyczepić się jednak można do ilości miejsca oferowanego przez X5 - o ile z przodu jest super, to z tyłu miejsca jest - jak na wielkość samochodu - zaskakująco niewiele na wysokości nóg. Pasażerom oczywiście klaustrofobia nie grozi, tym niemniej po samochodzie mierzącym niemal 4,9 metra długości można by się spodziewać więcej.

BMW X5 M50d - wnętrze
 
Przepastny jest za to bagażnik, który bazowo oferuje 650 litrów pojemności, a po złożeniu fotelu nawet 1870 litrów. Nawet jeśli któryś z konkurentów byłby pod tym względem lepszy, to takimi SUVami raczej się worków z gipsem nie wozi i w moim odczuciu oferowany "litraż" powinien w pełni usatysfakcjonować znakomitą większość nabywców.

Klapa bagażnika jest dwuczęściowa - najpierw otwiera się jej górną część, a następnie - w razie potrzeby - można także opuścić "półkę".

BMW X5 M50d - dwuczęściowa klapa bagażnika

BMW X5 M50d - bagażnik

Tym, co nas jednak interesuje najbardziej w modelu M50d, jest oczywiście jego silnik oraz wrażenia z jazdy, prawda? Nie przedłużajmy zatem i zajmijmy się tą właśnie kwestią. Jednostka napędowa to znany już od trzech lat motor N57, przy czym jego wersja z trzema turbosprężarkami - N57S - oferowana jest od roku 2012. Warto zauważyć, że już poprzednia generacja X5 oraz "jeszcze aktualna" X6 oferowane były jako modele M50d. Moc silnika i jego moment obrotowy się nie zmieniły - z jednej strony trochę szkoda, bo na przykład benzynowy silnik V8 o pojemności 4,4 litra w nowej generacji niemieckiego SUVa zyskał aż 43 konie mechaniczne i ma ich teraz... 450. Diesel wspomagany trzeba turbosprężarkami ma ich "jedynie" 381, ale jest też w stanie wygenerować moment obrotowy o wartości 740 niutonometrów, podczas gdy X5 xDrive50i ma ich "ledwo" 650. Tak czy owak, są to już wartości pozwalające na bezproblemowe holowanie naszego domku jednorodzinnego pod inny adres, jeśli dotychczasowy nam się znudził.

Silnik jest oczywiście uruchamiany przyciskiem. O dziwo, jest całkiem nieźle słyszalny, co zresztą biorąc pod uwagę aksamitny dźwięk jego pracy osobiście uznaję za zaletę. 8-stopniowa, automatyczna skrzynia biegów podczas spokojnej jazdy "przerzuca" kolejne przełożenia praktycznie niezauważalnie. A co się dzieje, gdy po rozgrzaniu silnika włączymy tryb Sport lub Sport+?... Cóż, wtedy kierowca wraz z pasażerami przekonuje się, że ponad 2,2 tony masy własnej stanowi dla silnika N57S podobne obciążenie, co dla przeciętnego człowieka paczka gum do żucia w kieszeni. Trzylitrowy diesel jest po prostu potężny i wespół z szybko reagującym "automatem" jest w stanie się katapultować z niemal każdej prędkości do znacznie wyższej w ciągu kilku, a co najwyżej kilkunastu sekund. Przy tym wszystkim, prędkości w X5 M50d w ogóle nie czuć - gdy osobom nim podróżującym wydaje się, że przemieszczają się z prędkością rzędu 100 kilometrów na godzinę, w praktyce okazuje się, że pomylili się o... 60 km/h. Możliwości przyspieszania tym kolosem kończą się na 250 kilometrach na godzinę, co jest zresztą prędkością ograniczoną elektronicznie. Przyspieszenie do "setki" zajmuje... 5,3 sekundy. Zdecydowana większość samochodów spotykanych na drogach (i to niekoniecznie polskich) ma dość nikłe szanse w sprincie spod świateł. Na pochwałę zasługuje również manualny tryb zmiany biegów - nie dość, że skrzynia reaguje wystarczająco szybko na polecenia, to jeszcze redukcja biegu następuje "po rajdowemu" (i tak, jak w mojej opinii być powinno), czyli poprzez popchnięcie drążka do przodu. Możliwa jest również zmiana przełożeń za pomocą manetek za kierownicą. Silnika nie da się co prawda doprowadzić do "odcięcia" nawet w trybie Sport+ ("automat" sam zmieni bieg na wyższy), ale w dieslu to tak nie przeszkadza.

Jeśli po całym dniu wgniatania pedału gazu w podłogę zapragniemy dotoczyć się do domu w spokojniejszy sposób, oprócz trybu Comfort dostępny jest też jeszcze bardziej "ugrzeczniony" Eco Pro, nastawiony na maksymalną oszczędność paliwa. A skoro już jesteśmy przy oszczędności paliwa, warto wspomnieć o systemie Auto Start Stop, który również w M50d jest jednym z elementów wyposażenia seryjnego. Szkoda jednak, że nie działa odrobinę szybciej - sam czas reakcji systemu jest prawidłowy, ale ponowne uruchamianie 3-litrowego turbodiesla można by spróbować nieco skrócić. Być może pomógłby tutaj system podobny do tych stosowanych przez Porsche i Mazdę, w których tłoki ustawiane są w takiej pozycji, aby silnik dało się uruchomić w jak najkrótszym czasie. BMW o niczym podobnym w materiałach promocyjnych nie wspomina, wobec czego pozostaje mi jedynie podejrzewać, że tego elementu zabrakło - a szkoda.

Zamaskowane BMW X5 M50d

Oczywiście, można podejrzewać, że w usportowionym modelu zawieszenie nie będzie zbyt komfortowe. Podejrzenia są jednak niesłuszne - o ile faktycznie X5 nie sprawia wrażenia "lewitowania" nad nawierzchnią, to niezależnie od ustawień (Eco Pro/Comfort/Sport/Sport+) samochód resoruje w stopniu co najmniej dobrym (i to na 20-calowych felgach!), zapewniając przy tym bardzo dobrą (zwłaszcza jak na tak dużą masę własną i wielkość samochodu) precyzję prowadzenia. Ciekawostką jest fakt, że po wybraniu trybu Sport+, częściowo dezaktywuje się system kontroli trakcji; można go również wyłączyć całkowicie.

Jak już wspomniałem, bazowe X5 xDrive25d kosztować nas będzie niespełna 240 tysięcy złotych brutto. M50d jest na drugim końcu skali - co ciekawe, jest droższe nawet od 450-konnego xDrive50i (od 350.900 złotych brutto) i kosztuje niemal 383 tysiące złotych. Co za to dostaniemy? Cóż, trochę tego jest: adaptacyjne zawieszenie M, układ kierowniczy M Servotronic, sportowe fotele przednie, 2-strefową klimatyzację automatyczną, 19-calowe felgi ze stopów lekkich, reflektory biksenonowe, tapicerkę ze skóry i Alcantary, system automatycznego otwierania i zamykania klapy bagażnika... W praktyce jednak kwotę 400 tysięcy złotych (ha, żeby tylko taką!) przekroczyć jest bardzo łatwo, bowiem na liście opcji jest wiele pozycji, które chciałoby się mieć w samochodzie tej klasy. Przykłady? Proszę bardzo: lakier metaliczny (4969 złotych) lub lakier BMW Individual (11.663 złotych), pakiet adaptacyjnego zawieszenia Dynamic z układem przenoszenia momentu obrotowego pomiędzy tylnymi kołami (16.733 złotych), lusterka zewnętrzne i wewnętrzne przyciemniane automatycznie (relatywnie tania opcja, jej koszt to 1724 złote), adaptacyjne reflektory LED (5375 złotych), diodowe reflektory przeciwmgielne (1065 złotych), system BMW Night Vision (10.141-10.648 złotych), wentylowane fotele przednie (4107 złotych)... Godne uwagi są też 20-calowe felgi ze stopów lekkich, takie jak w testowanym egzemplarzu. Wydamy na nie 7505 złotych. Dorzućmy jeszcze 4-strefową klimatyzację (2383 złotych), system nawigacyjny Proffesional (13.133 złote), system audio Harman Kardon (5527 złotych ) lub Bang & Olufsen (20.029 złotych), zintegrowany pilot do bram garażowych (1318 złotych), a w miarę potrzeb także pakiet dodatkowych schowków (1572 złote) i trzeci rząd siedzeń (7454 złotych), a ostateczna cena z łatwością przekroczy poziom 450 tysięcy złotych (a to jeszcze nie jest wszystko, co oferuje cennik). Jest więc drogo, a wiele elementów wyposażenia aż się prosi, by je dokupić do F15, co winduje cenę jeszcze wyżej. Ale to wszystko blednie w obliczu jednego argumentu: X5 M50d de facto ma tylko jednego bezpośredniego konkurenta: Porsche Cayenne S Diesel o mocy 382 koni mechanicznych. Oczywiście, jest również wiele podobnie mocnych samochodów z silnikami benzynowymi, ale ponad 380-konny diesel w ponad 2-tonowej fortecy? Tylko BMW i Porsche nam to zaoferują. Owszem, Audi miało w ofercie Q7 w wersji V12 TDI o mocy... 500 koni mechanicznych, ale ta wersja nie jest już oferowana (aktualnie najmocniejsze Q7 z dieslem to 4.2 TDI o mocy 340 KM, aczkolwiek ma aż 800 niutonometrów, a Porsche nawet 850 Nm). Wracając do BMW - całościowy efekt jest porażający, i choćby z tego powodu warto przemyśleć, czy zamiast innych SUVów klasy premium nie byłoby warto postawić na nowe X5 w wersji M50d. A co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że zapewne za jakiś czas pojawi się benzynowe X5 M o mocy ponad 550 koni mechanicznych. :)

BMW X5 M50d

Zdjęcia testowanego egzemplarza: autor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze do tekstów starszych niż 7 dni są moderowane i wymagają akceptacji przed ich opublikowaniem. Jeśli Twój komentarz nie pojawił się od razu na stronie - proszę o trochę cierpliwości. :)

Treści reklamowe nie będą akceptowane.